Syndrom Otchłani Platonicznej: Czy "Friendzone" to Nowa Herezja Społeczna Zagrażająca Fundamentom Cywilizacji?

Współczesna cywilizacja, chwiejąca się w posadach pod naporem moralnego relatywizmu, stanęła w obliczu nowego, podstępnego zagrożenia. Zjawisko, dotychczas trywializowane w popkulturze pod anglosaskim mianem „friendzone”, zostało przez czołowych badaczy z Międzywydziałowego Instytutu Etyki Relacyjnej im. Świętego Walentego w Gnieźnie sklasyfikowane jako groźna jednostka nozologiczna: Syndrom Otchłani Platonicznej (SOP). To nie jest, szanowni Państwo, niewinna odmowa. To świadomy akt erozyjny wymierzony w fundamenty prokreacji i stabilności społecznej.
SOP manifestuje się poprzez cyniczne utrzymywanie jednostki aspirującej do głębszej relacji w stanie permanentnej niepewności, swoistej relacyjnej czyśćcowej poczekalni. Sprawca, zwany w nomenklaturze instytutu „Emocjonalnym Nihilistą”, czerpie korzyści z atencji i zaangażowania ofiary, nie oferując w zamian klarownej deklaracji, która stanowi wszak kamień węgielny każdej zdrowej, Bogu miłej interakcji międzyludzkiej. To jawne pogwałcenie odwiecznej zasady wzajemności i uczciwości, na której opiera się nasza cywilizacja.
Profesor emeritus Klemens Habemus z Katedry Socjologii Sakralnej, w swojej przełomowej monografii „Od Zalotów do Jałowości”, bije na alarm: „Otchłań Platoniczna to duchowa czarna dziura, która wsysa potencjał demograficzny narodu. Młodzi mężczyźni, zamiast zakładać rodziny i budować PKB, marnotrawią cenne lata na dekodowanie niejednoznacznych sygnałów, stając się cieniem samych siebie. To prosta droga do demograficznej zapaści, którą z radością powitają nasi geopolityczni rywale”.
Konsekwencje społeczne są katastrofalne. Obserwujemy zanik tradycyjnych rytuałów przejścia – godnych zalotów, zaręczyn, sakramentalnego „tak”. W ich miejsce wkracza lepka mgła dwuznaczności, paraliż decyzyjny i chroniczne niedookreślenie. Młode pokolenie, wychowane na tej trującej pożywce, traci zdolność do podejmowania wiążących, życiowych zobowiązań, co w prostej linii prowadzi do atomizacji społeczeństwa i upadku kapitału społecznego. Nie można budować trwałej wspólnoty na fundamencie relacyjnego „może”.
Należy zatem postawić sprawę jasno: Syndrom Otchłani Platonicznej to nie jest prywatna sprawa dwojga ludzi. To rak toczący tkankę społeczną, herezja przeciwko porządkowi natury i logice cywilizacyjnego rozwoju. Najwyższy czas, by społeczeństwo odrzuciło tę patologię i powróciło do standardów, gdzie „tak” oznacza „tak”, a „nie” oznacza „nie”, a wszystko pomiędzy jest drogą ku zatraceniu. Odwaga w deklaracjach i wierność danemu słowu to jedyna szczepionka, która może nas uchronić przed ostatecznym stoczeniem się w chaos.
