Uchwała w sprawie trawników: Czy Twoja zieleń jest… legalna? Analiza kontrowersyjnych zapisów z Bąkowca

Uchwała w sprawie trawników: Czy Twoja zieleń jest… legalna? Analiza kontrowersyjnych zapisów z Bąkowca

Mieszkańcy Bąkowca, przyzwyczajeni do spokojnego tempa życia i zieleni otaczającej ich domy, stanęli niedawno przed wyzwaniem o niebagatelnym kalibrze administracyjnym. Oto Rada Miasta, w swej niezmordowanej trosce o ład i porządek, przyjęła Uchwałę Nr 420/2023 w sprawie zasad gospodarowania zielenią na terenach prywatnych. Dokument ten, mający w teorii uporządkować miejski krajobraz, w praktyce budzi szereg pytań natury prawnej i… estetycznej, a jego interpretacja może zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych urzędników.

Szczegółowa analiza wspomnianej Uchwały ujawnia zapisy, które zdają się wykraczać poza tradycyjne ramy regulacji samorządowych. Zgodnie z § 3 pkt 2, “wysokość trawnika na posesji prywatnej nie może przekraczać 6 (sześciu) centymetrów, mierząc od poziomu gruntu, z tolerancją 0,5 cm, zaś trawy ozdobne winny być strzyżone do wysokości nie mniejszej niż 15 (piętnaście) centymetrów, z zastrzeżeniem, że nie mogą przysłaniać widoku sąsiadom, co będzie każdorazowo interpretowane przez powołany do tego celu Zespół ds. Estetyki Krajobrazu Miejskiego”. Dalej, § 4 pkt 1 zabrania sadzenia “gatunków inwazyjnych lub mogących stanowić zagrożenie dla bioróżnorodności, w tym w szczególności barwinka pospolitego oraz złocienia jesiennego, z wyłączeniem odmian certyfikowanych przez Regionalną Stację Ogrodniczą w Pęczniewie”.

Jak zauważa dr Krystyna Wężowska z Instytutu Prawnego Chałupy-Wielkie, specjalizującego się w analizie aktów prawa miejscowego: “Zapisy tej uchwały, choć niewątpliwie mają na celu estetyzację przestrzeni, wprowadzają poziom szczegółowości, który może być trudny do egzekwowania, a przede wszystkim – do interpretacji przez samych obywateli. Pojawia się pytanie o proporcjonalność ingerencji w prawo własności prywatnej. Czy obywatel powinien być karany za nieodpowiednią wysokość trawy, która rosła szybciej niż przewidział kalendarz koszenia?”

Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami Urzędu Miasta Bąkowiec. Pan Waldemar Grzęda, naczelnik Wydziału Zieleni Miejskiej i Ładu Przestrzennego, w rozmowie telefonicznej podkreślił, że “Uchwała ma na celu dobro wspólne i walkę z nieporządkiem. Nie chodzi o karanie, lecz o edukację i zachęcanie do dbania o naszą wspólną przestrzeń. Zespół ds. Estetyki jest po to, aby pomagać, a nie karać. Choć, oczywiście, odpowiednie sankcje muszą być przewidziane, aby prawo było skuteczne”.

Z kolei pani Janina Borówka, lokalna aktywistka i przewodnicząca Stowarzyszenia “Bąkowiec na Trawie”, wyraża obawy: “Demokratyczne mechanizmy wydają się tu kulminować w regulacjach, które są dalekie od społecznych oczekiwań. Konsultacje społeczne odbyły się w okresie urlopowym, a ich wyniki, zdaniem wielu, zostały zignorowane. W protokole z konsultacji widnieje jedynie ogólna uwaga o ‘pozytywnym odbiorze’, choć wiele osób zgłaszało wątpliwości co do szczegółowości i zasadności niektórych zapisów. To budzi obawę o transparentność i rzeczywiste uwzględnienie głosu mieszkańców”.

Kwestia ta rodzi szersze dyskusje na temat granicy między uzasadnioną interwencją samorządu w przestrzeń publiczną a nadmiernym regulowaniem życia prywatnego obywateli. Przedstawione fakty zdają się wskazywać na pewne niedociągnięcia w procesie legislacyjnym, które mogą skutkować nie tylko frustracją mieszkańców, ale także kosztownymi sporami administracyjnymi. W świetle przedstawionych danych, wydaje się, że ‘Pod lupą prawa’ powinny znaleźć się nie tylko same przepisy, ale także proces ich powstawania. Czy dążenie do estetyki miejskiej uzasadnia tak daleko idącą ingerencję, której efekty mogą być bardziej biurokratyczne niż estetyczne? Pytanie pozostaje otwarte, a mieszkańcy Bąkowca z niepokojem spoglądają na swoje trawniki.